Wspomnienia z rajdu w Warninie 2013

Organizatorem rajdu „Czerwone Słoneczko” był Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Warninie. Nasza drużyna stawiła się punktualnie na starcie rajdu w dniu 10 października o godzinie 9.30. Przyjechaliśmy z Koszalina busem naszego ośrodka w dobrych nastrojach. Wszyscy zgłoszeni uczestnicy otrzymali prowiant na drogę, napoje, słodkie przekąski, kanapki i regulamin rajdu. Zostaliśmy wszyscy poinformowani o zasadach bezpieczeństwa i otrzymaliśmy kolorowe odznaki do przypięcia na ubraniu.


Rajd rozpoczął się wymarszem kolejno startujących drużyn sprzed budynku Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Warninie. Początkowo trasa wiodła szosą i polną drogą, aby potem skręcić do lasu. Uczestnicy pokonywali dystans, pomagając sobie mapą naszkicowaną przez organizatorów. Na trasie znajdowały się punkty kontrolne, które były miejscem wykonywania różnych zadań. Po zaliczeniu każdej aktywności drużyny zdobywały punkty. W tych miejscach wolontariusze udzielali także informacji, o prawidłowym kierunku marszu.


Na pierwszym przystanku drużyny musiały pozbierać sosnowe szyszki i wypełnić nimi długie kartonowe tuby. Liczył się czas wykonania zadania i nasza drużyna otrzymała maksymalną ilość punktów, czyli 10. Początkowo pogoda dopisywała i słońce wychylało się zza chmur. Przyjemnie maszerowaliśmy leśną drogą, oddychając świeżym powietrzem. Drugie zadanie polegało na podaniu nazw pięciu zwierząt chronionych, żyjących w polskich lasach. Na następnym punkcie kontrolnym musieliśmy rozpoznać grzyby jadalne i odróżnić je od trujących, które także rosną w lasach.



Z tego zadania uczestnicy naszej drużyny zapamiętali, że grzyb czerwony w kropki jest bardzo trujący i żeby zawsze zbierać grzyby z kimś, kto na tym dobrze się zna. Ostatnie zadanie polegało na odróżnieniu gałązek z liśćmi drzew od krzewu, którym była paproć. Nie było ono szczególnie trudne ale bardzo szybko chcieliśmy je zakończyć, bo deszcz stał się bardziej rzęsisty i byliśmy przemoczeni. Zwiększyliśmy tempo marszu, żeby się rozgrzać i dojść do mety, gdzie czekał gorący posiłek. Dzięki trosce organizatorów, mogliśmy przebrać zupełnie mokre obuwie i osuszyć się w budynku internatu warmińskiego ośrodka.


W dużych, zadaszonych namiotach, wszyscy zjedli ciepły bigos z kiełbasą, mogli się rozgrzać herbatą i kawą. Kilka atrakcji obiecywanych przez organizatorów nie mogło się odbyć z powodu niesprzyjającej pogody. Panowała za to gorąca atmosfera i nikt nie narzekał. Grała muzyka i chętni mogli potańczyć na dyskotece w świetlicy ośrodka. Gdy wracaliśmy do Koszalina czuliśmy zmęczenie mięśni naszych nóg ale byliśmy bardzo zadowoleni. Nauczyciele i opiekunowie byli dumni z podopiecznych, najmłodszych uczestników rajdu, za pokonanie całej trasy, jak się później okazało o wiele dłuższej, niż na wstępie podali organizatorzy.


Polecamy:

KLIKNIJ NA BANER I DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ


>>>powrót do aktualności<<<